niedziela, 11 września 2016

"Wiejskie gryzmołki pana Pierdziołki. Powtarzanki i śpiewanki." - Jan Grzegorczyk [recenzja]




Tytuł: Wiejskie gryzmołki pana Pierdziołki. Powtarzanki i śpiewanki
Autor: Jan Grzegorczyk
Wydawnictwo: Zysk i s-ka
Ilustracje: Kasia Cerazy
Data wydania: 17 listopada 2015
Liczba stron: 56

   
     Na rynku wydawniczym bajek i książeczek skierowanych do najmłodszych czytelników jest coraz więcej. Co zrobić, żeby się wybić, książka odniosła sukces, a dzieci były zadowolone? Konieczny jest dobry pomysł. Jan Grzegorczyk i Tadeusz Zysk na taki pomysł wpadli, tworząc serię książeczek o panu Pierdziołce. Niewątpliwie zdobyli rzeszę fanów. Jak jednak było w moim przypadku?




        Muszę przyznać, że mam strasznie mieszane uczucia. Właściwie nie wiem od czego zacząć. Autor na celu miał zebranie w jednym miejscu wierszyków, rymowanek i powtarzanek. Tych przechodzących z pokolenia na pokolenie. Faktycznie, czytając je, przed oczami miałam obraz babci i taty, którzy takimi rymowankami mi dogryzali. Przeczytałam je z uśmiechem na twarzy. Chwilami wracałam do dziecięcych lat. W tym miejscu jednak zaznaczę, że jednak jako malutka dziewczynka, nie przepadałam za nimi. Teksty, które znajdują się w tej publikacji nie do końca są grzeczne. Zakazany owoc jednak smakuje najlepiej, o czym często przekonywali mnie chłopcy z podwórka, którzy uwielbiali recytować podobne wierszyki. Może to jednak faktycznie jest sposób, aby zachęcić do czytania i nauki?


Był sobie dziad,
co babę zjadł.
Potem się upił,
drugą kupił.
Lecz gdy ją jadł,
ze schodów spadł.
Baba nie piła,
więc trzeźwa była,
wstrętnego dziada,
ukatrupiła.


      Skąd moje mieszane uczucia? Może faktycznie ta książeczka trafia do dzieci i zachęca do nauki wierszyków, które gdzieś w naszej pamięci ciągle siedzą i właściwie nie wiadomo skąd się wzięły. Nie wyobrażam sobie jednak, żebym swojej malutkiej córeczce czytała takie przyjemności do snu. Za kilka lat owszem, nie będę jej ukrywać na szafie. Niech czyta i wyrabia sobie własny gust. Ale teraz? Na razie niech do dziecięcych lat wróci jej tatuś ;)


Po co trzymać bączka w dupce,
niech se lata po chałupce.



     Teksty zebrane w tych publikacjach dotyczą właściwie spraw, z jakimi borykają się właściwie wszyscy. Gazy, potocznie zwane bączkami od najmłodszych lat gdzieś się tułają w rymowankach. Pamiętacie słowa w stylu "kto pierwszy czuje, od tego zalatuje"? I inne podobne? Przyznać muszę szczerze, że pamięć ludzka dziwnie jest skonstruowana. Wierszyki o bączkach zapadają w pamięć bez nauki i wielu powtórzeń. A każcie się dziecku nauczyć wiersza do szkoły...


A mojej mamusi wiatr porwał sukienkę.
Stoi w majtkach na polu i wygląda pięknie.
A mojemu tacie zdarli z tyłka gacie,
Teraz ślicznie świeci i tak straszy dzieci.




     Niektóre wierszyki, po prostu mi się nie podobają. Tak jak ten powyżej, choć miło słyszeć, że mamusia choć bez kiecki i tak wygląda pięknie. W tym miejscu chciałabym również zwrócić uwagę na oprawę graficzną. Ilustracje w wykonaniu Kasi Cerazy zdecydowanie są adekwatne do zamieszonych tekstów. Kolory są stonowane i pokrywają większą część kartek. Teksty bowiem są króciutkie. Mimo wszystko wiele z nich nie przypadło mi do gustu. Rozumiem, że publikacja ma na celu pobudzić wyobraźnię dziecka, otworzyć ją na sprawy normalne i codzienne. Rozumiem, ale jednak przez kilka lat raczej nie będę jej czytać i omawiać z Lenką. Za kilka lat owszem, niech pozna i sama wybierze, czy jej się podoba.


Srali muchy, będzie wiosna,
będzie lepiej trawa rosła.
Będą niosły się zapachy,
lepsze niż spod wujcia pachy.



     O ile przytoczone teraz słowa są mi dość dobrze znane (ah te ponadpokoleniowe wyrażenia), to jednak ilustracja w tym przypadku raczej mi się nie spodobała. Wiem jednak, że wielu zarówno rodzicom, jak i ich pociechom serie książeczek o panu Pierdziołce zdecydowanie przypadły do gustu i dumnie prezentują się w rodzinnych biblioteczkach. Ciekawa jestem w takim razie Waszych reakcji i spostrzeżeń. 

     Bardzo miłym akcentem był dołączony do książeczki gadżet - karty! Dzięki nim dzieciaki mogą miło spędzić czas, grając w pierdziołkowego Piotrusia, oczywiście ucząc się przy tym krótkich rymowanek.

Pan Pierdziołka spadł ze stołka...







Trzech łysoli się zjawiło,
bajzlu we wsi narobiło.
Idą sobie, po wsi idą,
jeden z pałą, drugi z dzidą.
A ten trzeci nago leci,
reszta bajki nie dla dzieci.
Co się stało, się dowiecie,
jak już kiedyś podrośniecie.

     Podsumowując, Wiejskie gryzmołki pana Pierdziołki to zbiór rymowanek, powtarzanek i śpiewanek zdecydowanie łatwo i szybko wpadających w dziecięce ucho. Słowa przekazywane z pokolenia na pokolenie zostały zebrane w serii książeczek o panu Pierdziołce, dzięki czemu nigdy nie zostaną zapomniane. Choć rymy nie do końca są grzeczne, dzieci z pewnością je polubią. Czy im je pokażecie... Cóż, tę decyzję pozostawiam Wam, drodzy rodzice.



Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i s-ka




8 komentarzy:

  1. Później Ci polecę bajkę dla dzieci, również nietuzinkową. :)

    A odnośnie książki - mimo że bratanek ma sześć lat, nie czytałabym mu o pierdzioszkach. Ma ciężki charakter i szybko zapamiętuje "śmieszne" sformułowania. Później jednak, przez takie właśnie wierszyki, jego kultura osobista... Spada. Żarty zartami, ale wiem po sobie, że dzieci zbyt mocno zapamiętują takowe rymowanki.

    Niemniej myślę, że fajny pomysł. Dla osób, które już wiedzą, czym różni się żartobliwy wierszyk od uczącej rymowanki, czyli - jak wspomniałaś sama - dorośli, którzy na chwilę powracają do dzieciństwa, to jak najbardziej pozytywna lektura.

    Pozdrawiam!
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, świetne wierszyki :) aż chcę sobie to zakupić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamy i uwielbiamy. Córka nauczyła się już siedmiu wierszyków na pamięć i zabawia gości na imprezach :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś kupiłam dwie podobne książki chrześnicy, ale nadal ciężko mi się z nimi rozstać :D Są fantastyczne!
    Pozdrawiam i dołączam do obserwujących Twojego bloga.
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Tego typu książki zagoszczą już niedługo w moim domu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. srała baba srała
    trawy sie trzymała
    trawa sie wysmykła
    baba w gówno fikła :D

    To były czasy :) nie bez powodu ta książka jest "Pierdziołką" :D u mnie z reguły babcia takimi wierszykami zapodawała i zapodaje do dziś :) nie robiły nikomu krzywdy, ale faktycznie nie pamiętam, żeby były mi one "sprzedawane" za dzieciaka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dobrze wiesz, mam za sobą dwie pierwsze części przygód Pana Pierdziołki i podzielam Twoje zdanie. Sam pomysł fantastyczny, jednak wolałabym, aby wydano je w innych zestawieniu - grzeczne rymowanki razem z grzecznymi, a niegrzeczne z niegrzecznymi.

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...